czwartek, 20 lutego 2014

Półmetek

Ten tydzień mija mi pod znakiem naprawdę uroczych uczniów, a wszystko to zarówno w ICE jak i w szkole publicznej. Zapomniałabym! Tydzień zaczął się od bardzo nietypowo:) prowadziłam jednodniowe zajęcia dla studentek położnictwa:) bardzo sympatyczne doświadczenie, aczkolwiek poziom języka... powiedzmy bardzo, bardzo podstawowy. I na pewno nie umniejsza im to określenie.

Poznałam też nowy oddział szkoły, w której pracuje. Okazał się naprawdę świetny! Zarówno pod względem wyposażenia, jak i załogi:) pracuje tam kilku nauczycieli, których poznałam w innych placówkach, o których naprawdę mam dobre zdanie. Ci nowo poznani, też zachwycili mnie od samego początku. Po raz pierwszy, odkąd tu jestem, rozmawiałam z nimi o Islamie. W Indonezji chyba nie da się spotkać kogoś, kto twierdziłby, że jest niewierzący. Na moje pytania czy kiedyś pojawiły się w ich umysłach wątpliwości, co do istnienia Boga, przecząco odpowiadali. Są zdania, że nie da się nie wierzyć...

Opowiedziałam im, jakich muzułmanów znałam wcześniej. Zapytałam ich co sądzą, o tym, co się dzieje w Afryce, jak odbierają arabską wersję Islamu. Chyba są obok tego... prawdę mówiąc, zbywali moje pytanie stwierdzeniem, że "islam" oznacza "pokój". Dodawali, że różnica pomiędzy nimi, a Arabami tkwi w osobowości, oni nie są tak restrykcyjni. Z tym akurat się zgodzę, bo będąc tutaj poznałam wiele osób, które dość liberalnie podchodzą do życia i nie do końca rozumieją niektóre zasady. Przykład jednej z nauczycielek: zawsze przed każdą z pięciu dziennych modlitw trzeba się obmyć, ja rozumiem, że przed Bogiem trzeba stanąć czystym. Ale mówienie mi, że nie mogę mieć pomalowanych paznokci, bo woda, nie wejdzie pod lakier i dla Boga jest to brudne, tylko mnie śmieszy. Jak stanę przed Bogiem, to się wtedy przed nim będę tłumaczyć z tego lakieru.

Na moje pytanie dlaczego modląc się, wykonują określoną sekwencję ruchów, nie potrafili odpowiedzieć. Ja odwiedzając jeden z tureckich meczetów w Rotterdamie usłyszałam od imama wyjaśnienie, znaczenie  każdego gestu. Nie ukrywam, chciałam sprawdzić czy wiedzą, co robią. Powiedzieli, że to tradycja. Rozumiem, tylko, że słowo tradycja jest nośnikiem czegoś, wydaje mi się, że warto byłoby je znać. Może moja racjonalna natura się odzywa, bo moja wiara jest przede wszystkim oparta na dociekaniu i wyjaśnianiu wszystkiego, co tylko mnie trapi.

Indonezja to jeden kraj, ale wielokulturowy. Chyba nauczyli się żyć pokojowo obok siebie.W jednej klasie większość muzułmanów, ale są też chrześcijanie, buddyści i wyznawcy hinduizmu. Naprawdę czuję, że oni są dumni z tego, że tak wiele religii i kultur się u nich przenika.

Wracając do uczniów...:) ci, to dopiero potrafią zdenerwować, rozśmieszyć i rozczulić. To, że mam słabość do dzieci, to wie każdy, kto mnie zna. Ale te dzieci tutaj, to mnie rozkładają na łopatki. Szczere, bezpośrednie i to w jaki sposób reagują, kiedy pojawiam się po raz pierwszy w klasie. Piszczą z radości:D czy może być lepsza motywacja do pracy?:)






Dzieci chłoną wszystko co im pokazuje. Jak im się podoba, to okazują to bez skrępowania. A, że podoba im się wszystko, co ze sobą przynosi miss Oktawia, to cieszą się bez przerwy;)

Przyszłe położne
 Dzisiaj na zajęciach w szkole publicznej trafiłam na wyjątkowo nieśmiałych uczniów. To nie moje określenie, tylko ich nauczyciela. Ja użyłabym innego, leniwi.
Na osłodę jednak mam ICE. Tam uczniowie zawsze aktywni, przygotowani i ciekawscy. Oczywiście, nie jest idealnie, ale gdzie jest?:)





2 komentarze:

  1. Widzę, że tak już Ci się podoba, że nie będziesz chciała wracać ;) Dzieciaki wyglądają na spragnione wiedzy i wdzięczne za Twoje starania, więc nie można się Tobie dziwić!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...kazdy dzien inny ...to tak nabiera sie doswiadczenia

    OdpowiedzUsuń